„Samotność jest czymś, co mnie leczy, co czyni me życie wartym przeżycia. Rozmowa jest dla mnie często udręką i potrzebuję paru dni milczenia, by otrząsnąć się z jałowości słów.” (C.G.Jung)”
Wielu ludzi, w tym również i ja, mają potrzebę samotności. Dla mnie, jest to pewien rodzaj higieny umysłu. Taka potrzeba, dzięki której zachowuję równowagę pomiędzy duchem a materią. Niestety, sprytny świat materii jest tak kleisty i gęsty, że łatwo można przeoczyć moment, kiedy powoli zaczyna się w nim grzęznąć. Imprezy, „shoppingi”, czas spędzony na rozmowach o niczym – stają się często szczytem szczęścia i sensem życia.
A gdybyś tak dał susa w głąb siebie? Gdybyś zamienił decybele z hałaśliwych imprez w dźwięki ciszy? Gdybyś spotkał się z przyrodą i złożył jej podziękowanie za pory roku, słońce, deszcz, powietrze? Gdybyś stanął twarzą do słońca, wzniósł rozłożone ręce ku górze i podziękował za dar jakim jest życie?
Podpowiem ci, co wtedy się stanie…
Odkryjesz, że wycieczka do swojego wnętrza jest podróżą twojego życia. Że cisza, która jest w tobie, gra najpiękniejszą muzykę wszechświata. Że szum wiatru i szelest drzew tworzą najpiękniejszy akompaniament do melodii deszczu. Odkryjesz, że przyroda nie zaistnieje bez ciebie, ani ty bez niej. Doświadczysz uczucia jedności, które pokaże ci jak bardzo się mylisz uważając, że jesteś odrębną jednostką. Zobaczysz, że prawdziwą siłę zyskasz tuląc się do starych drzew, bo to od nich dostaniesz największą mądrość, której nie sposób wyłuskać z rozmów o niczym.
Nie pozwól, by świat materii ustawił cię w poddańczej pozycji. Bo gdy cię oklei swoim uzależnieniem – pod wpływem jej sprytu i hipnozy – znowu zaśniesz. A wtedy, potrzebna będzie pobudka, która może okazać się bolesna…